Tekst pierwotnie opublikowany na blogu
swiatowid.video.blog pod tytułem
Dalej jest noc – czyli jak w Polin prawda zwycięża: Filomena Leszczyńska kontra B. Engelking i J. Grabowski Zmarła 8. października 2021 r. Filomena Leszczyńska (81) nie doczekała w Polin sprawiedliwości, ale doczekała niesprawiedliwości, kiedy w sierpniu 2021 dowiedziała się, że w Polin złodziejstwo, wyłudzenie, oszustwo i pomówienie nie są karane, jeśli popełnia je Żyd (lub Żydówka) kierując się żydowskim interesem narodowym. Czytasz to, biedny Polaku (czy może już raczej poliński goju) i ni w ząb nie wiesz o co mi chodzi. No to już wyjaśniam.
Pewnie nie wiesz, że z twoich podatków sfinansowano pewien tzw. "grant" (to taka pula pieniędzy przeznaczona na określone badanie naukowe) Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Twoje pieniądze dostała para Żydów, "prof." Barbara Engelking(→) i "prof." Jan Grabowski. W ramach tego "grantu" (z twojej kieszeni) ww. para żydowskich "badaczy" napisała "ksionszkę" „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”. Ponad 1600 stron "badań". Teraz przypatrz się, na czym te żydowskie "badania" polegały.
Oto był sobie na przykład na Podlasiu we wsi Malinowo Edward Malinowski, sołtys. Tenże sołtys działał wbrew żywotnym interesom narodu polskiego - i wbrew interesowi osobistemu. Ba, nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi i własnemu instynktowi samozachowawczemu. Co takiego robił? Zamiast, jak powinien był robić, wydawać każdego napotkanego Żyda Niemcom - ten święty człek z narażeniem życia i za darmo udzielał im schronienia i dawał żywność. Ba - ocalił nawet jednego Rosjanina, oficera Armii Czerwonej (a to ci komuch! - mawiali we wsi ci, co wiedzieli). Pomyślisz - pewnie został dzięki temu Jad-Waszym "sprawiedliwym wśród narodów świata" - i czemu to mnie ma obchodzić?
W tym miejscu zaczynają się prawdziwe "jaja". Otóż ów Malinowski ocalił m. innymi niejaką Esterę Drogicką. Jej losy "zbadała" Barbara Engelking w rozdziale „Strategia przetrwania”. Oto jej ustalenia:
„(...)
Estera Drogicka (z domu Siemiatycka) po stracie rodziny, zaopatrzona w dokumenty zakupione od rodziny, postanowiła wyjechać do Prus na roboty, w czym pomógł jej sołtys Malinowa Edward Malinowski (
przy okazji ją ograbił). (...) Nie tylko poznała tam swojego drugiego męża (Polaka, który także był na robotach), lecz rozwinęła działalność handlową, przesyłając Malinowskiemu paczki na sprzedaż. (...) Odwiedziła go, gdy jechała na urlop »do domu«. Zdawała sobie sprawę, że
jest on współwinny śmierci kilkudziesięciu Żydów, którzy ukrywali się w lesie i zostali wydani Niemcom, mimo to po wojnie na jego procesie
złożyła fałszywe zeznania w jego obronie”.
Sama Estera zeznała:
„W czasie okupacji niemieckiej ukrywałam się jako Żydówka w lesie koło Malinowa. Nikt mnie nie chciał przyjąć do domu. Weszłam więc do sołtysa Malinowskiego i ten mnie przyjął. Parę dobrych tygodni ukrywałam się w stodole u Malinowskiego, a on mnie karmił, mimo, że byłam bez grosza”.
Aby nie ośmieszyć swojej tezy o "ograbieniu" "badaczka" wycięła z zeznań Estery fragment, który powyżej wyróżniam na czerwono. Wredne polskie antysemickie świnie potrafią wprawdzie ograbić nawet Żyda, który jest bez grosza, ale "profesor" Engelking wolała tym razem "dmuchać na zimne".
Czyli z "ksionszki" "badaczki" wynika, że sołtys grabił Żydów i wydawał ich Niemcom. A co o tym mówili po wojnie sami Żydzi, którzy mimo zbrodniczej (wg "profesor" Engelking) działalności sołtysa przeżyli?
Po wojnie Edward Malinowski faktycznie był oskarżony o wydawanie Niemcom Żydów. Ale ... zeznania procesowe uratowanych Żydów (m. in. Estery Drogickiej) i innych świadków doprowadziły do uniewinnienia. Żyd Chana Rapłan zeznał:
„Kiedy ukrywałem się w okolicach Malinowa, Malinowski przechowywał mnie, dawał mi chleb i słoninę, za co nic nie płaciłem oraz ostrzegał też Żydów, byśmy się nie kręcili zanadto. Żydów zabitych w lesie wydali gajowi z Czarnej i Malinowa. Partyzantka zlikwidowała gajowego z Czarnej”.
Lejba Prybut zeznał:
„Jako Żyd ukrywałem się w czasie okupacji w okolicach Malinowa. Zachodziliśmy dwa razy do oskarżonego (...) Za każdym razem Malinowski dał mi chleba i słoniny.(...) Żydzi dobrze mówili o Malinowskim”.
Inny z zeznających w sprawie zdrady ukrywających się Żydów:
„Żydów wydał Niemcom gajowy. Żandarmi siedzieli u sołtysa i inaczej nie wyszli, aż gajowy z Czarnej przyjechał i poprowadził ich. Sołtys Malinowa był dobry.”
Powyższe cytaty zeznań za: Pozew przeciwko Engelking i Grabowskiemu. Zarzut: publikacja zmyślonych informacji.
No dobra, sołtys był niewinny, "profesor" Engelking i "profesor" Grabowski dopuścili się oszustwa. I co z tego? Czemu zawracasz mi głowę jakimiś michałkami? No to pomyśl - Engelking i Grabowski napisali "tego" 1600 stron. Powyżej przetrzepaliśmy tylko jeden marginalny epizod. Który w ogóle "wyszedł na światło dzienne" przypadkiem, bo ktoś, kto znał prawdę przeczytał "dzieło" Engelking i Grabowskiego. W ilu wątkach w tej książce bezkarnie "przyprawiono mordy" uczciwym ludziom - i nikt pary żydowskich oszustów z tego nie rozliczy, bo świadkowie pomarli albo są niesprawni intelektualnie (skleroza, demencja)? Nie wiemy, w całej POLIN nie ma komu zrobić solidnego audytu tego "grantu" (i wielu innych "takich" "grantów") - bo "profesura" "robi pod siebie" na samą myśl, że może wejść w drogę Żydom - przykłady Dariusza Ratajczaka (→) i Krzysztofa Jasiewicza są dostatecznie odstraszające. Każdy chce być "robiącym karierę" "szanowanym profesorem z uczelni", a nie wywalonym z zawodu nędzarzem. Gdyby przez Warszawę maszerowało 200 tys. broniących każdego Ratajczaka czy Jasiewicza Polaków, może nieliczni Polacy-historycy z kręgosłupami nabraliby odwagi. To jak, pomożecie następnemu Polakowi wykańczanemu przez żydowską mafię?
Problem z żydowskimi kuglarzami historycznymi jest jednak o wiele poważniejszy niż knebel wsadzony polskiej profesurze. Nawet jak ich złapiemy na łgarstwach, to po publikacji poniesiemy szkody wizerunkowe jako naród. Dlaczego? Dlatego, że zagraniczne przekłady takich "dzieł" zostaną rozpropagowane i wytyczą świadomość naukowców, publicystów, dziennikarzy oraz czytającej potem ich opracowania części społeczeństwa (nie darmo lobby żydowskie dominuje rynki wydawnicze, księgarskie i wszelkiego typu media / dziennikarstwo). A informacje o żydowskich łgarstwach udających naukę pozostaną nigdzie na świecie nie znanym elementem polskiego "folkloru" internetowego lub polskiej "debaty publicznej". Dokładnie jak w przypadku Grossa i sprawy Jedwabnego.
Odnośnie samego "przekrętu" dokonanego przez "prof." B. Engelking-Boni i "prof." J. Grabowskiego można powiedzieć, że obok wypłacenia odszkodowania rodzinie sołtysa E. Malinowskiego powinni zostać skazani na zwrot kwot, które otrzymali na przeprowadzenie badań w ramach "grantu", bo nie wykonali pracy, której się podjęli i dostarczyli jedynie "dobro pozorne" (atrapę dzieła) oraz obciążeni kosztami rzetelnego audytu i publikacji oraz kolportażu publikacji zbiorczej koniecznych sprostowań. Tak byłoby w państwie, gdzie szanuje się pojęcie prawdy i pieniądze podatnika. A jak jest w POLIN?
Filomena Leszczyńska, krewna ww. Edwarda Malinowskiego wytoczyła ww. szajce żydowskich oszustów historycznych proces o zniesławienie (pomówienie), domagając się 100 tys. zł zadośćuczynienia i przeprosin. Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł w sierpniu 2021 r., że "prof." Engelking i "prof." Grabowski nie muszą przepraszać za stwierdzenia z książki „Dalej jest noc”. Uwzględnił apelację żydowskich "badaczy" i zmienił wcześniejszy wyrok, zgodnie z którym żydowscy "historycy" mieli przeprosić za oszczerstwa z tej publikacji. Wyrok jest prawomocny. A z powodu śmierci powódki - odwołania nie będzie.
Cytuję za tekstem Zmarła Filomena Leszczyńska. "Bojowniczka o prawdę" :
"Oddalając powództwo
Leszczyńskiej sąd zwrócił uwagę, że w tej sprawie doszło do zderzenia wartości: prawa do wolności badań naukowych i prawa do ochrony dóbr osobistych polegających na kulcie pamięci osoby zmarłej. Podczas prac nad książką - jak podkreśliła sędzia Joanna Wiśniewska-Sadomska -
prof. Engelking zgromadziła obszerny materiał źródłowy, dokonała jego krytycznej oceny i ustaleń. W takiej sytuacji, zdaniem sądu apelacyjnego,
weryfikowanie i podważanie oceny pozwanej, do czego w istocie zmierza w tej sprawie strona powodowa, stanowi niedopuszczalną ingerencję w wolność badań naukowych i swobodę wypowiedzi — wskazała sędzia. Zauważyła przy tym, że sąd nie przesądził o prawidłowości spornych wyników badań, ponieważ ocena metodologii badań historycznych, krytyka czy weryfikacja źródeł nie jest przedmiotem postępowania przed sądem."
Ale kto jest odpowiedzialny za to, że Engelking-Boni i Grabowski oraz reszta pejsatej ferajny może bezkarnie w "badaniach" "NAŁÓKOWYH" (robionych za pieniądze z podatków płaconych przez Polaków!!!) oddawać kał i mocz na Polaków? Chcecie zgadywać?
Trudne pytanie? No to macie bez zgadywania: Coście, wyborcy PiS, uczynili z tej krainy?.
Nawet ustawa o IPN uderzająca tylko w "publicystów" i pozostawiająca "badaczy" w spokoju nie mogła się w POLIN utrzymać, gdy USrAel i Israel tupnęły nogą. Dlaczego kwestionowanie mitów HOLOKAUSTU (choćby tych 6 milionów) jest penalizowane (wszędzie, gdzie sięgnęły żydowskie macki) NAWET dla badaczy naukowych (nawet gdy jedynie, jak D. Ratajczak REFERUJĄ CUDZE opinie; do dziś na wikipedii nikt nie sprostował bredni, jakoby D. Ratajczak "negował m.in. zabijanie Żydów w komorach gazowych w Auschwitz"), a szkalowanie Polaków przez żydowskich pseudohistoryków nawet w POLIN karane być nie może? I taką swołocz żydowska sędzia Joanna Wiśniewska-Sadomska uwolniła od odpowiedzialności ... Lustracja wszystkich zawodów prawniczych jest konieczna. Ale nie "anty-TW" (antyesbecka) czy antykomunistyczna. Wszystkie zawody prawnicze w Polsce muszą zostać oczyszczone z Żydów, do ostatniego, z bardzo dokładnym sprawdzeniem pochodzenia. Ale nie tylko zawody prawnicze. Trzeba oczyścić z Żydów wszystkie zawody opiniotwórcze w dziedzinach politycznych, społecznych i historycznych - czyli wszystkie zawody dziennikarskie, publicystyczne, politologiczne, socjologiczne i historyczne. Do ostatniego, z bardzo dokładnym sprawdzeniem pochodzenia. I bez żadnych wyjątków, bez żadnych "porządnych Żydów". Polska nie jest miejscem pracy dla żydowskiego prawnika, historyka, dziennikarza, politologa czy socjologa - mają już przecież Izrael i USA. No ale dlaczego niby mielibyśmy robić takie lustracje, po co nam (jak, tfu, tfu, w przeklętym roku 1968) usunięcie z wyuczonych zawodów "wybitnych fachowców" z "wieloletnim doświadczeniem"? Co nam to ma dać? Otóż opisane sytuacje pokazują, że nie mamy do czynienia z jakimiś pojedynczymi "złymi Żydami", tylko z wszechobecną, wspierającą się prawnie i propagandowo "pajęczyną" / "siecią" / mafią, urabiającą opinie Polaków, niszczącą niepokornych Polaków (Ratajczak, Jasiewicz, ilu innych, o których nic nie wiemy?), chroniącą swoich łotrów przed odpowiedzialnością za łotrostwa i machlojki, albo wręcz kreującą tych łotrów w oczach polińskich goim na "prawych Polaków" i "polskich patriotów" "nie bojących się wypowiadać na trudne i bolesne tematy". Kompleksowy, systemowy problem da się rozwiązywać tylko systemowo, a nie punktowo.
Zdjęcie wprowadzające: fot. arch. PAP/Jacek Turczyk / arch. PAP/Marcin Obara Przeczytaj także:
→ Elity polityczne III RP – miernoty i karierowicze czy …?
→
Libertarianizm: wasze ulice, nasze kamienice